czwartek, 6 marca 2014

Mam tę Moc!!!

Wczorajszy dzień upłynął nam pod hasłem "Mam tę moc!". Piosenka z filmu Disney'a "Kraina Lodu", która zdobyła Oscara (oryginalny tytuł "Let it go"), wpadła nam w ucho już podczas wspólnej ze Starszą Córką wyprawy do kina:


Dość często zdarzało mi się ją nucić pod nosem, a wczoraj to nawet Mąż zachęcał Młodszą Pociechę do jedzenia marchewki z jabłkiem podśpiewując na tę melodię "Marchew jedz!". Chciałam nagrać, bo koncert pierwsza klasa, ale mi niestety nie pozwolił. Żałujcie!!
Moc zatem miał Mąż - do tworzenia nowych piosenek, a także do wyprawy wśród naszych miejskich korków do sklepu, aby dostarczyć mi nowe materiały do pracy - niedługo spodziewajcie się wielu nowych decoupage'owych wyrobów, pomysły mi się w głowie kłębią!
Moc miała też Młodsza Córcia, której nie straszne były spadające meble:
   -Dziewczynki, co to za hałas, co się tam u Was dzieje?
   -Nic, mamo! Tylko kuchenka spadła na Małą!
Bardziej nerwowych Czytelników spieszę od razu uspokoić, że kuchenka jest lekka, plastikowa i nie spadła cała, a tylko jej górna część:

Moc miała również Starsza Córka, której rozwijające się choróbsko nie dało rady i cały dzień biegała, śpiewała, tańczyła, przygotowywała przyjęcia i domagała się pójścia na rower ;)
Mocy nie zabrakło także mnie, bo po całym dniu (dodam, że trzecim z kolei) sam na sam z Córkami, wieczorem siadłam do pracy i powstał ostatni z trzech kompletów biżuterii dla Dagmary. Na razie schnie, więc pokażę Wam go niebawem, a tymczasem dziś chciałabym zaprezentować coś, co dostałam od Magdy z bloga Babskie blogowanie. Zdarzyło Wam się kiedyś napić nie swojej kawy lub herbaty? W biegu chwycić kubek Męża zamiast swojego? Ja wiele razy miałam tego pecha - a pecha dlatego, że kawę Mąż słodzi, a ja nigdy w życiu. I o ile herbatę jeszcze przeżyję słodzoną (choć to kompletnie zabija jej smak), to słodka kawa jest nie do przejścia. Dzięki Magdzie mam szansę już nigdy więcej się nie pomylić:


Więcej zdjęć tych wspaniałych kubeczków znajdziecie na blogu Magdy, o TUTAJ. A ja, korzystając z ulotnej chwili, gdy Córki zajmują się same sobą, popijam kawkę i zastanawiam się, co na siebie włożyć wieczorem - wybieramy się z Mężem na przedpremierowy uroczysty pokaz "Kamieni na szaniec." Wbrew pozorom sprawa trudna, bo mój dyżurny, codzienny kostium (dres i koszulka) raczej nie wchodzą w grę ;) Co proponujecie?


Miłego dnia!!!

2 komentarze:

Dziękuję ogromnie za każdy pozostawiony komentarz. Cenię wszystkie wypowiedzi, zarówno pozytywne, jak i krytyczne :)