niedziela, 9 marca 2014

Kino, kobiety i... kwadraty ;)

Zaczynam powoli wierzyć  to, że wiosna przyszła :) Cieplutko i słonecznie się zrobiło, Starsza Córcia wyzdrowiała, więc cały weekend spędziliśmy poza domem :) W zasadzie od czasu ostatniego postu niewiele miałam czasu, żeby spokojnie sobie usiąść i coś naskrobać, więc szybciutko nadrabiam.

Czwartkowy wieczorny wypad do kina był bardzo udany. Początek prawie jak z filmu akcji, bo na wejściówki czekaliśmy do ostatniej chwili (na czerwonym dywanie w świetle reflektorów ;) ), będąc cały czas w kontakcie czatowo-telefonicznym z osobą która nam je sprezentowała oraz z osobą, która miała nam je przekazać. W międzyczasie okazało się, że potrzebne nam jeszcze hasło - nazwisko osoby, które trzeba było podać, żeby wejściówki były ważne. Nie zazdroszczę stresu Organizatorce tego wyjścia, bo biedna siedziała w domu (przygnieciona gorączkującym trzylatkiem) i nie miała wpływu na rozwój wydarzeń. Mogła jedynie wykonywać telefony do kolejnych osób, żeby zdobyły "słowo-klucz" i modlić się, żeby ktoś odebrał ;) I to wszystko w przeciągu 10 minut przed rozpoczęciem uroczystej prapremiery "Kamieni na szaniec"!!! Niezłe emocje, jeszcze przed właściwym wydarzeniem ;) A potem nie było wcale gorzej. Pojawili się aktorzy, reżyser oraz producenci, kwiaty, błyski fleszy i kamery. Normalnie Matka pełną piersią poczuła, że "do ludzi" wyszła ;)


Sam film, choć wywołuje tyle kontrowersji (a może właśnie dlatego), też Wam bardzo polecam, choć w pewnym stopniu mnie rozczarował. Książkę w młodości przeczytałam z wypiekami na twarzy kilka (kilkanaście) razy, czułam podziw dla odwagi głównych bohaterów, miałam przekonanie o ważności i potrzebie ich działań, wierzyłam w sens ich poświęcenia. I tamtych emocji film mi nie przypomniał. Być może dlatego, że książki kocham, więc żaden film nigdy lepszy od książki nie będzie (wyjątek potwierdzający regułę to "Zaklinacz koni"). Ale bardziej prawdopodobnym powodem jest to, że do momentu aresztowania Rudego, głównych bohaterów odbierałam jako chłopców "bawiących się" w wojnę, mało odpowiedzialnych, działających na "hop-hura". I późniejsze sceny, choć już bardzo przekonujące, jakoś tego pierwszego wrażenia nie zatarły, choć dreszcze miałam i łzy w oczach na koniec też. Nie wiem, czy wpływ na to miał taki, a nie inny scenariusz, czy też to, że mój odbiór jako żony i matki jest zupełnie inny, niż nastolatki. Zwłaszcza w kontekście tego, co dzieje się za naszą wschodnią granicą... Co do pozostałych kwestii moja ocena jest bardzo pozytywna. Świetnie dobrani aktorzy (odtwórcy głównych ról przeważnie mało znani, przynajmniej mnie, ale to odebrałam na plus, bo nie odciągali uwagi od treści). Rewelacyjne zdjęcia, bardzo realistyczne, w przypadku scen torturowania Rudego, aż za bardzo nawet, ale to tylko dodało wiarygodności. Kapitalna muzyka i (co rzadkie w polskich filmach) dobre nagłośnienie, nie musiałam się domyślać, co aktorzy mówią. Podsumowując - polecam :) I ciekawa jestem Waszych opinii.

W piątek zakończył się konkurs na Facebooku, do późnych godzin wieczornych debatowaliśmy z Mężem kogo nagrodzić. I łatwo nie było, uwierzcie mi! Ale w końcu udało się wybrać Zwyciężczynię i mam nadzieję, że będzie zadowolona z wygranej :) A mnie udało się troszkę poznać, jakie macie plany na wiosnę ;) W skrócie - sprzątanie, odchudzanie i miłość (i to w tej kolejności) :)

Żeby nie zanudzać, bo przypadkiem trochę przydługi się ten post zrobił, (a Mąż, zaglądający mi przez ramię marudzi, że nikomu się czytać nie będzie chciało) na koniec parę fotek. Już kilka razy Wam wspominałam o pozostałych zestawach biżuterii, zamówionych przez Dagmarę. Realizacja zamówienia była wyzwaniem, bo dostałam konkretne wymagania, którym mam nadzieję udało się sprostać.

Oto pierwszy zestaw, biało-czarny z motywem kół:



Drugi zestaw był już trudniejszy, kwadratowa bransoletka nie była łatwa do ozdobienia, troszkę się natrudziłam, aby rozłożyć motywy, a oto efekt:



Podczas tego weekendu powstało też kilka nowych rzeczy, w tym także (po raz pierwszy) coś dla dzieci. Już niedługo będę się nimi chwalić, więc zaglądajcie!

A ponieważ weekend dobiega już końca, życzę Wam dużo uśmiechu i energii na poniedziałek!

6 komentarzy:

  1. ja co prawda moje kompleciki oglądam najpierw w sieci a dopiero później na żywo no ale.... zakochana jestem w nich od pierwszego wejrzenia, super!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Super wyszła ci ta biżuteria, czekam na kolejne cudeńka :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mąż się myli ;). Fajna recenzja- dziękuje. Co do nagłośnienia w polskich filmach mam podobne odczucia. Czasami przewijamy, podgłaśniamy, a i tak wypowiedziana kwestia zostaje zagadką. Za to polecam "Złodziejkę książek", może czytałaś? (ja niestety tylko oglądałam i mi się baaaardzo podobało więc książka musi być jeszcze lepsza :) ).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie czytałam, dzięki za polecenie, będę szukać, bo akurat nie mam nic do czytania. A potem dla porównania obejrzę film ;)

      Usuń
  4. Pewnie film obejrzę za 2 lata w tvp.. Ale fajnie że oceniasz go pozytywnie. Biżuteria b. Ładna.

    OdpowiedzUsuń
  5. Znowu się zestresowalam!! :-P

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję ogromnie za każdy pozostawiony komentarz. Cenię wszystkie wypowiedzi, zarówno pozytywne, jak i krytyczne :)